Barcelona jest punktem obowiązkowym na wyjazd każdego roku. Od 8 lat jeździmy tam na weekendowe wypady, żeby złapać trochę słońca i zjeść najlepsze tapas na świecie.
Tym razem wybraliśmy się do Tibidabo, na mecz Barcy i do, już wykończonej w środku, Sagrady Fililii. Ostatnim razem byliśmy tam wiele lat temu, kiedy wewnątrz były wciąż rusztowania. Efekt końcowy jest zachwycający. To miasto jest jedynym, do którego wracam regularnie. Jeszcze mi się nie znudziło :)
wow wnetrze tej katedry jest niesamowite!!!
OdpowiedzUsuńjest nieziemskie, jak z filmu!
OdpowiedzUsuńbardzo mnie zaciekawilas - Barcelono nadchodze ;-)
OdpowiedzUsuńpolecam z calego serca, kocham to miasto!
OdpowiedzUsuńJeju, nie potrafię się napatrzeć na Twoje zdjęcia. Cudowne! Przeczytałam już chyba cały blog i jestem zachwycona Twoimi DIY ze ślubu - to musiał być piękny dzień :) Pozdrawiam gorąco i czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy :)
OdpowiedzUsuńDziekuje Ci serdeczenie Kasiu, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWow! Przecudowne zdjęcia. :-) Jeśli mogę wiedzieć, jakim aparatem wykonane są zdjęcia? ;-)
OdpowiedzUsuńDziekuje Paulina! Zdjecie robie Nikonem D600 :)
OdpowiedzUsuń